Nowy album Purple Disco Machine
“Paradise”
. Czy nas czymś zaskoczy?
Kiedy dostawca tak wielu udanych przebojów na parkiecie wydaje nowy album, warto to odnotować, ale tez po prostu stwierdzić czy dalej możemy liczyć na na atrakcyjnie taneczne produkty od Purple Disco Machine. Nowy album Purple Disco Machine nazywa się “Paradise”.
Posłuchajmy tych nowych tytułów, bo część już znamy. W sumie jest 15 kawałków. Ten tytułowy znacie, podobnie jak kilka innych. Ten najstarszy, który znacie, to mega hit “Substitution”.
Otwierający, który jest czymś w rodzaju intra, nazywa się “W.T.P.” co pewnie oznacza “Welcome to Paradise”. Po chwili słyszymy już charakterystyczny funky house , choć dla mnie słychać też to o owo z… italo disco.
Kolejny nowy to “Dirty pleasures” (#3). Znów popłyniemy w funky disco house, ale producent PDM , zachowując sekcję rytmiczną, modyfikuje nieznacznie brzmienie klawiszy będących tzw. main lead’em.
#5 to “Paradisco”, bez wokalu czyli tzw. groove disco house. Nudny? Raczej nie, bo producent używa sporo detali dźwiękowych, czasem bardzo subtelnych.
#6 to tytułowy “Paradise”, który znany jest już znany nam ponad rok, bo tyle czasu Tino Piontek pracował nad tym albumem.
Bardzo fajnie brzmi “Bad Company”, bo słychać tu inspirację “Gliniarzem z Beverly Hills”. Utwór na początku “płynie” w rytmie funky, ale w środku usłyszycie coś ekstra.
“Contact” zwraca uwagę fajnym ciepłym męskim wokalem, ale też nieco inną rytmiką, choć ciągle jest to funky house. Na wokalu mało nam znany Yung Bae.
“Can’t stop loving You” to można rzec, taka ballada disco, bo mamy tu nieco wolniejsze tempo, choć ciągle jest tanecznie. Przyjemny damski wokal w wykonaniu mało znanej MORGAN.
Dalej ‘Heartbreaker”, “Something on my mind”, “Higher ground” i “All my mind“, właśnie opublikowany dziś jaki utwór promujący.
Tu Purple Disco Machine pracuje z producentem The Magician. Trudno się nie oprzeć wrażeniu, że już pierwsze takty inspirowane są Depeche Mode, a dalej linia melodyczna przypomina innych hit z dawnych czasów “I won’t let you down“. Ale to tylko inspiracja.
Na końcu niemiecki tytuł “Die Machine”. To pewnie coś w rodzaju outro. Taki kolejny groove house, który pewnie mógłby być ścieżką dźwiękowa do jakiegoś filmu.
Nowego albumu Purple Disco Machine. Przyjemnie się tego słucha i tańczy, choć pewnie ktoś może powiedzieć, że bo producent trzyma się utartego schematu (mody) dekad 70/80, kiedy to muzyka Disco zmieniła swoje oblicze z tradycyjnego funky, na elektroniczne disco funky. Ale czy PDM czymś nas zaskoczył? Chyba nie, choć na “Paradise” warto docenić (wsłuchać się w) szczegóły dźwiękowe. Bo to one kreują jakość tego tej muzyki.